Przepalona rozkminiarka, czyli jak oszukać przeznaczenie ?


Dzisiaj podobno międzynarodowy dzień pocałunku. Fajnie, w sumie słabo, bo po co świętować piękno pocałunków dzisiaj, skoro można codziennie ?

Czy każdy dzień musi być jakiś międzynarodowym dniem czegoś ? W ostatnich tygodniach skupiam się na tym by dzień był dniem, a nie nocą. By w trakcie dnia odkrywać jego piękno i poczuwać aromat słodko-gorzkiego zapachu wydarzeń skrajnie prozaicznych, a czasem niezwykle wyjątkowych.

#1

I takie to niby quasifilozoficzne, ale kiedy w drugi dzień świąt wracając z kościoła niemal wylądowałem pod pociągiem relacji bliżej mi nieznanej, ale zmierzającej w kierunku Pruszkowa – moja rozkminiarka zaczęła kminić. A co by było gdyby ? Było blisko, no nieźle, „możesz mnie zawołać do Siebie, ale wolałbym w inny sposób” i tym podobne. Na szczęście „mój” kierowca w ostatniej chwili zahamował i na niestrzeżonym przejeździe około metr przed nami przejechała sobie lokomotywa, trąbiąc tru tu tu. Tru tu tu, które delikatnie dźwięczy mi w uszach do dzisiaj.

Rozkminiarka rzecz jasna po tej sytuacji zaczęła sobie kminić, że „nie znasz dnia, ani godziny” i chyba chcesz dostrzegać dobro tego co Cię spotyka w danej, sekundzie, minucie, godzinie.

Rozkiminiarka pracowała w tle, a ja funkcjonowałem normalnie, niczym komputer mogący realizować wiele zadań na raz. Nawet procesor mi się zbytnio nie przegrzewał. Był dziwnie zimny. Jakby taki spokojny ?

#2

Niebawem miał mnie odwiedzić bliski mi człowiek i zaplanowany wieczór miał odbyć się wg. schematu: dobre rapsy, rozkminki, playstation, drinki i takie tam – czyli schemat mojego relaksu sprzed x lat. Czasem dobrze wrócić do czegoś co całkowicie odpręża twoją rozkminiarkę i pozwala nabrać dystansu. Ziomek przybył, więc, aby nie obciążać zbytnio mojej miłości samotną opieką nad szkrabami, postanowiłem podrzucić dzieci „na służbę” do niezawodnej mej teściowej. Kiedy wychodziliśmy na podwórko, wjechał na nie z ogromną prędkością samochód, który niemal potrącił mnie i moją córkę. Rozkminiarka odnotowała ten fakt i pracowała trochę szybciej, nadal w tle.

#3

Dwa dni później prasuję sobie koszulę do pracy i nagle bum zimne, a raczej ciepłe ognie z kabla żelazka prosto w kierunku ryja, nie pomijając ręki. Skończyło się niewielkim oparzeniem. Do czyjegoś wesela z pewnością się zagoi. Także rozkminiarka odnotowała i nie przyłożyła większej wagi, do tego jakże codziennego wydarzenianieniunia (nie wiem jak jeszcze bardziej to zdrobnić).

#4

Nazajutrz rano gdy wchodziłem do łazienki miałem okazję podziwiać – nie zwyczajowo przepalającą się lecz – wybuchającą żarówkę. Rozkminiarka ledwo drgnęła, ale procek zaczął się powoli grzać.

#5

Wczoraj dwie sarny wyskoczyły mi przed maskę, na śliskiej drodze. Mogłyby tak w miarę rozsądnie sarnowo, klasycznie wyskoczyć, ale postanowiły zaszaleć, co wyglądało podobnie do latającego jelenia, no może nieco mniej spektakularnie.

 

Z pewnością to nic nie oznacza, ale koledzy pytają mnie, czy z ukrycia nie są realizowane ujęcia do „oszukać przeznaczenie ileś tam” ?

Chyba nie.

Przecież każdy dzień przynosi rozmaite zdarzenia, a w danej minucie może zmienić się wiele.

Na pewno ciuchcia i samochodzik przepuszczone przez moją rozkminiarkę sprawiły, że jeszcze bardziej doceniam możliwość wzięcia teraz głębokiego oddechu i napicia się łyka wody.

Dzisiaj rozkminiarka się przepaliła i oddaje się weekendowym przyjemnościom.

Bo choć dzisiaj nie jest jednak dzień pocałunku, to życie jednak codziennie obślinia mnie swoją mordą, dając do zrozumienia, żebym nie marnował czasu. I choć uwielbiam te pocałunki, to rzadko są to namiętne pocałunki z języczkiem.

P.S: Uważajcie na siebie 🙂

A jak Wam minęły ostatnie dni ? Było równie „nudno” ?

Porozmawiamy _

 

Photo by Fabrizio Verrecchia on Unsplash

14 myśli w temacie “Przepalona rozkminiarka, czyli jak oszukać przeznaczenie ?

  1. Barbara pisze:

    Moje życie to pasmo różnych, dziwnych sytuacji. Te najdziwniejsze, z których wyszłam cało i te, w których życie tracił ktoś najbliższy, uświadomiły mi, że trzeba żyć najlepiej, jak się da, bo nigdy nie wiadomo który dzień będzie moim dniem ostatnim. Pozdrawiam 🙂

    Polubienie

  2. Kuradomova pisze:

    A może czas wymienić instalację elektryczną 😉 Ja tam się nie znam, ale tak mi przyszło do głowy 😁
    A tak serio, to uważam, że te sytuacje, to takie „przypominajki” , szturchańce mające nam przypominać, że żyjemy i że nie jest to dane w nieskończoność, że warto cieszyć się z „tu i teraz”. Pozdrawiam

    Polubione przez 1 osoba

  3. stopociechblog pisze:

    O matko, Ty to chłopie miałeś jakiś ciąg i nie alkoholowy, ale chyba bardziej niebezpieczny. Obyś dobił do mety. Ja tam spokojnie, czasem ekscytująco, ale od pocałunków w różne dni a nie jego święto i bez szalonych kierowców, żelazek.. Pozdrawiam

    Polubione przez 1 osoba

  4. Alicja pisze:

    U mnie święta raczej spoko, poza przewróceniem choinki przez rozbrykanego młodego psa, który przyszedł w gości i usiłował do tego rajdu namówić naszego „staruszka”. Nie namówił więc zaczął sam ganiać w kółko po pokoju – taka radocha 😉

    Polubione przez 1 osoba

  5. Tatul pisze:

    Kiedyś analizowałem takie przypadki zachęcając czytelników do rozważenia dręczącej mnie kwestii, Anioł Stróż sprawił że nic mi się nie stało, czy może poczciwa intuicja drzemiąca gdzieś tam w rozkminiarce. Pomoc nie nadeszła

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz